W ostatnim artykule cyklu o Fragmentacji przedstawiłem moją teorię spiskową na temat zgiełku powstałego wokół fragmentacji . Jeszcze wcześniej pisałem też o historii zjawiska fragmentacji i o lśniącym punkcie zwrotnym w mojej teorii, czyli o pojawieniu się telefonu iPhone. Punkt ten, jak i jego konsekwencje jest o tyle ciekawy, że postanowiłem go nieco rozwinąć.
W moim odczuciu zgiełk wokół fragmentacji powstał na skutek przyzwyczajenia do zamkniętości platformy Apple i jej prostoty.
Na rynku mobilnym nagle pojawił się nowy gracz (Apple), który niemal od zera zbudował nowatorki model dystrybucji aplikacji, samą ideę ich popularyzacji, jak i hermetyczny ekosystem okrzyknięty przez marketingowców wyznacznikiem nowych trendów.
Rozpoczął swoją dystrybucję od pierwszego telefonu iPhone, który, nie oszukujmy się, zrewolucjonizował rynek. O ile wszyscy wielcy gracze niedowierzali jak telefon bez klawiatury i bez rysika ma zawojować rynek, Apple cały czas wierzył w jego sukces. Na tyleskutecznie sekciarsko go wypromował, że teraz każdy producent ulepsza wyznaczone przez Apple trendy.
( O zaskakująco skutecznym marketingu Apple i jego skutkach pisałem też we wpisie podsumowującym Apple AppStore )
Bez dwóch zdań, produkt wykreowany przez Apple zrewolucjonizował rynek telefonów, platform programistycznych, ale przede wszystkim spopularyzował nowe podejście do korzystania, jak i tworzenia aplikacji mobilnych. Dzięki Apple, aplikacje na telefon stały się dostępne dla każdego z nas - nawet dla przysłowiowej Pani Małgosi.
Wokół iPhone szybko zawiązała się grupa wyznawców niepochlebnie patrzących na pozostałe telefony. Przekonanie to przeniosło się też na środowisko programistów. Na skutek zamkniętego środowiska programistycznego i ograniczonych funkcjonalności, tworzenie aplikacji na ten telefon okazało się stosunkowo proste. Ograniczało się w zasadzie do poznania logiki i pokrętnego języka Objective-C.
Żmudne testowanie oprogramowania na wielu telefonach różnych producentów odeszło dla nich w zapomnienie. Wystarczyło sprawdzenie go na jedynym dostępnym telefonie iPhone (ew. iPod) i aplikacja była gotowa na rynek.
W hermetycznym środowisku Apple, twórcy aplikacji nie muszą martwić się innymi producentami telefonów. Takowych po prostu nie ma - jedynym dostawcą telefonów pracujących pod kontrolą iOS jest Apple. Wewnętrzna konkurencja i różnorodność po prostu nie istnieje.
A jak to się ma do wspomnianej fragmentacji ?
No właśnie - gdzie tu fragmentacja ? Podpowiem: fragmentacja jest niewidoczna dzięki odpowiedniemu marketingowi i polityce producenta.
Dlaczego nie mówi się niemal w ogóle o fragmentacji w iOS ?
Porównajmy ekosystem iOS z Androidem, pod kątem różnorodności i fragmentacji:
Polityka Apple otwarcie i publicznie zakłada wsparcie tylko najnowszych wersji oprogramowania i najnowszych telefonów. Zgodnie z nią, aplikacje powinny być tworzone tylko na najnowsze telefony, z najnowszą wersją oprogramowania. Użytkownicy nie mający najnowszej wersji oprogramowania powinni jak najszybciej je uaktualnić za pomocą swojego komputera, a jeśli uaktualnienie nie istnieje dla ich modelu – po prostu kupić nowszy telefon.
Zobaczmy. Ktoś z nas pamięta jeszcze iPhone 2G ? Telefon ten miał premierę w 2007 roku, a 3 lata później jego wsparcie niemal całkowicie się zakończyło. Dość trudno jest znaleźć jakąkolwiek wzmiankę na jego temat na stronie Apple. Telefon ten nie otrzymuje już żadnych aktualizacji systemu. W związku z tym, aplikacje dostępne teraz w sklepie AppStore są w większości z nim niekompatybilne. W sieci od czasu do czasu pojawiają się ciekawe plotki na temat maili wychodzących od Steve Jobsa, pokazujących stosunek Apple do starszych telefonów.
Co w takim razie może zrobić posiadacz iPhone 2G ? Są dwa wyjścia: wykorzystywać go tylko do dzwonienia, lub, zgodnie z polityką Apple, kupić sobie nowszy model :) Apple zakłada, że użytkownicy muszą wymieniać telefony przynajmniej raz w roku, aby móc korzystać z wszystkich funkcjonalności i co najciekawsze – nie kryje się z tym, a społeczność taki ruch w pełni akceptuje.
Wyobrażacie sobie co by było, gdyby Nokia, lub HTC wykonał taki ruch i przedstawił go w tak bezpośredni sposób? Odbiłoby się to zdecydowanie negatywnie na ich wizerunku i sprzedaży. A jak jest w przypadku Apple ? Sprzedaż produktów Apple i udział na rynku cały czas rośnie :) [przykład z drugiego bieguna: ciągle pojawiające się aktualizacje dla N95]
Apple, przedstawiając sytuację w ten sposób powoduje, że twórcy aplikacji są niejako zwolnieni ze wsparcia starszych telefonów (ktoś w ogóle jeszcze teraz myśli o pisaniu pod iPhone2, czy 3G ?). Odpowiedzialność za dostosowanie się do najnowszych wersji oprogramowania (jak i telefonów) została całkowicie przeniesiona na użytkowników. To od użytkowników końcowych zależy, czy chcą mieć nowe aplikacje czy nie - jeśli chcą, muszą kupić sobie nowy telefon.
Jak się ma ta polityka do fragmentacji ?
Brak wsparcia, mówiąc w dużym uproszczeniu, powoduje że telefon nie istnieje ;) Nie ma go więc w żadnych zestawieniach, nie ma go w statystykach, a więc też możemy mniemać, że nie ma go także w kieszeniach użytkowników.
Skoro na rynku istnieją w danym momencie tylko 3 obsługiwane wersje tego samego telefonu, tego samego producenta (iPhone 4, iPhone 3G/S) i twórcy aplikacji są zwolnieni ze wsparcia pozostałych telefonów, dlaczego mielibyśmy mówić o fragmentacji ?
Skoro Apple nie zaleca korzystania z oprogramowania 2.x i skutecznie wymusza aktualizację do 4.x, to dlaczego miałyby się pojawić informacje w sieci, że system Apple jest sfragmentowany i istnieją wykluczające się 3 wersje systemu w obiegu ?
Jest to po prostu magia skutecznego marketingu. Jak widać, tak radykalne podejście, tak bezpośrednie stawianie sprawy, i tak zamknięte środowisko i uproszczenie wielu funkcjonalności, przynosi miarodajne rezultaty. Polityka Apple brzmi prosto:
O tej polityce mógłbym pisać powieści. (w sumie to powstał już z tego wpisu dość obszerny artykuł ;))
Widać więc doskonale, że wszystkie decyzje biznesowe na wysokim szczeblu wiążą się z tym jak postrzegana jest cała platforma iOS. Radykalna polityka ograniczonego wsparcia pozwala ograniczyć fragmentację systemu, a co za tym idzie negatywny odbiór systemu przez programistów.
Pytanie pozostaje tylko jedno:
Czy musimy godzić się z taką polityką i czy odpowiada nam bycie częścią hermetycznego środowiska ?
Czy jako twórcy aplikacji na pewno chcemy iść na łatwiznę ?
Patrzę z niepokojem na pojawiające się nieudane próby sklonowania takiej polityki z nielicznymi ulepszeniami (Bada OS, Windows Phone). Czy to oznacza, że każdy przyszły system będzie tak zamknięty i będzie miał tyle ograniczeń ? Czy wszyscy producenci będą nam wmawiać, że wiedzą lepiej od nas, czego potrzebujemy ?
Czas pokaże…
W moim odczuciu zgiełk wokół fragmentacji powstał na skutek przyzwyczajenia do zamkniętości platformy Apple i jej prostoty.
Na rynku mobilnym nagle pojawił się nowy gracz (Apple), który niemal od zera zbudował nowatorki model dystrybucji aplikacji, samą ideę ich popularyzacji, jak i hermetyczny ekosystem okrzyknięty przez marketingowców wyznacznikiem nowych trendów.
Rozpoczął swoją dystrybucję od pierwszego telefonu iPhone, który, nie oszukujmy się, zrewolucjonizował rynek. O ile wszyscy wielcy gracze niedowierzali jak telefon bez klawiatury i bez rysika ma zawojować rynek, Apple cały czas wierzył w jego sukces. Na tyle
( O zaskakująco skutecznym marketingu Apple i jego skutkach pisałem też we wpisie podsumowującym Apple AppStore )
Bez dwóch zdań, produkt wykreowany przez Apple zrewolucjonizował rynek telefonów, platform programistycznych, ale przede wszystkim spopularyzował nowe podejście do korzystania, jak i tworzenia aplikacji mobilnych. Dzięki Apple, aplikacje na telefon stały się dostępne dla każdego z nas - nawet dla przysłowiowej Pani Małgosi.
Wokół iPhone szybko zawiązała się grupa wyznawców niepochlebnie patrzących na pozostałe telefony. Przekonanie to przeniosło się też na środowisko programistów. Na skutek zamkniętego środowiska programistycznego i ograniczonych funkcjonalności, tworzenie aplikacji na ten telefon okazało się stosunkowo proste. Ograniczało się w zasadzie do poznania logiki i pokrętnego języka Objective-C.
Żmudne testowanie oprogramowania na wielu telefonach różnych producentów odeszło dla nich w zapomnienie. Wystarczyło sprawdzenie go na jedynym dostępnym telefonie iPhone (ew. iPod) i aplikacja była gotowa na rynek.
W hermetycznym środowisku Apple, twórcy aplikacji nie muszą martwić się innymi producentami telefonów. Takowych po prostu nie ma - jedynym dostawcą telefonów pracujących pod kontrolą iOS jest Apple. Wewnętrzna konkurencja i różnorodność po prostu nie istnieje.
A jak to się ma do wspomnianej fragmentacji ?
No właśnie - gdzie tu fragmentacja ? Podpowiem: fragmentacja jest niewidoczna dzięki odpowiedniemu marketingowi i polityce producenta.
Dlaczego nie mówi się niemal w ogóle o fragmentacji w iOS ?
Porównajmy ekosystem iOS z Androidem, pod kątem różnorodności i fragmentacji:
Cecha | iOS | Google Android |
---|---|---|
Producenci telefonów | Jedyny słuszny – Apple | Wielu producentów z całego świata |
Różnorodność | Niewielka, tylko 3 wiodące urządzenia (iPhone, iPod, iPad) | Wiele telefonów z wieloma różnymi funkcjami |
Czas oczekiwania na aktualizację systemu | Krótki, automatyczna aktualizacja poprzez iTunes | Długi, wiele modeli = konieczność dostosowania systemu do producenta |
Odpowiedzialny za aktualizację | Apple | Mniejsi, lub więksi producenci telefonów, po otrzymaniu paczki od Google |
Dostępność aktualizacji | Niemal zawsze dostępna, o ile telefon jest wspierany | Może być dostępna, ale zależna od producenta telefonu |
Wsparcie starszych telefonów | Brak | Ograniczone, zależne od użytkowników |
Polityka Apple otwarcie i publicznie zakłada wsparcie tylko najnowszych wersji oprogramowania i najnowszych telefonów. Zgodnie z nią, aplikacje powinny być tworzone tylko na najnowsze telefony, z najnowszą wersją oprogramowania. Użytkownicy nie mający najnowszej wersji oprogramowania powinni jak najszybciej je uaktualnić za pomocą swojego komputera, a jeśli uaktualnienie nie istnieje dla ich modelu – po prostu kupić nowszy telefon.
Zobaczmy. Ktoś z nas pamięta jeszcze iPhone 2G ? Telefon ten miał premierę w 2007 roku, a 3 lata później jego wsparcie niemal całkowicie się zakończyło. Dość trudno jest znaleźć jakąkolwiek wzmiankę na jego temat na stronie Apple. Telefon ten nie otrzymuje już żadnych aktualizacji systemu. W związku z tym, aplikacje dostępne teraz w sklepie AppStore są w większości z nim niekompatybilne. W sieci od czasu do czasu pojawiają się ciekawe plotki na temat maili wychodzących od Steve Jobsa, pokazujących stosunek Apple do starszych telefonów.
Co w takim razie może zrobić posiadacz iPhone 2G ? Są dwa wyjścia: wykorzystywać go tylko do dzwonienia, lub, zgodnie z polityką Apple, kupić sobie nowszy model :) Apple zakłada, że użytkownicy muszą wymieniać telefony przynajmniej raz w roku, aby móc korzystać z wszystkich funkcjonalności i co najciekawsze – nie kryje się z tym, a społeczność taki ruch w pełni akceptuje.
Wyobrażacie sobie co by było, gdyby Nokia, lub HTC wykonał taki ruch i przedstawił go w tak bezpośredni sposób? Odbiłoby się to zdecydowanie negatywnie na ich wizerunku i sprzedaży. A jak jest w przypadku Apple ? Sprzedaż produktów Apple i udział na rynku cały czas rośnie :) [przykład z drugiego bieguna: ciągle pojawiające się aktualizacje dla N95]
Apple, przedstawiając sytuację w ten sposób powoduje, że twórcy aplikacji są niejako zwolnieni ze wsparcia starszych telefonów (ktoś w ogóle jeszcze teraz myśli o pisaniu pod iPhone2, czy 3G ?). Odpowiedzialność za dostosowanie się do najnowszych wersji oprogramowania (jak i telefonów) została całkowicie przeniesiona na użytkowników. To od użytkowników końcowych zależy, czy chcą mieć nowe aplikacje czy nie - jeśli chcą, muszą kupić sobie nowy telefon.
Jak się ma ta polityka do fragmentacji ?
Brak wsparcia, mówiąc w dużym uproszczeniu, powoduje że telefon nie istnieje ;) Nie ma go więc w żadnych zestawieniach, nie ma go w statystykach, a więc też możemy mniemać, że nie ma go także w kieszeniach użytkowników.
Skoro na rynku istnieją w danym momencie tylko 3 obsługiwane wersje tego samego telefonu, tego samego producenta (iPhone 4, iPhone 3G/S) i twórcy aplikacji są zwolnieni ze wsparcia pozostałych telefonów, dlaczego mielibyśmy mówić o fragmentacji ?
Skoro Apple nie zaleca korzystania z oprogramowania 2.x i skutecznie wymusza aktualizację do 4.x, to dlaczego miałyby się pojawić informacje w sieci, że system Apple jest sfragmentowany i istnieją wykluczające się 3 wersje systemu w obiegu ?
Jest to po prostu magia skutecznego marketingu. Jak widać, tak radykalne podejście, tak bezpośrednie stawianie sprawy, i tak zamknięte środowisko i uproszczenie wielu funkcjonalności, przynosi miarodajne rezultaty. Polityka Apple brzmi prosto:
Skoro chcecie być częścią naszego świata, musicie aktualizować swoje telefony i kupować nowe modele. Nie interesujecie nas, jeśli nie chcecie być na bieżąco. Masz stare oprogramowanie ? To niebezpieczne! Jak najszybciej je zaktualizuj, aby cieszyć się pełnią możliwości naszego niezawodnego systemu!
O tej polityce mógłbym pisać powieści. (w sumie to powstał już z tego wpisu dość obszerny artykuł ;))
Widać więc doskonale, że wszystkie decyzje biznesowe na wysokim szczeblu wiążą się z tym jak postrzegana jest cała platforma iOS. Radykalna polityka ograniczonego wsparcia pozwala ograniczyć fragmentację systemu, a co za tym idzie negatywny odbiór systemu przez programistów.
Pytanie pozostaje tylko jedno:
Czy musimy godzić się z taką polityką i czy odpowiada nam bycie częścią hermetycznego środowiska ?
Czy jako twórcy aplikacji na pewno chcemy iść na łatwiznę ?
Patrzę z niepokojem na pojawiające się nieudane próby sklonowania takiej polityki z nielicznymi ulepszeniami (Bada OS, Windows Phone). Czy to oznacza, że każdy przyszły system będzie tak zamknięty i będzie miał tyle ograniczeń ? Czy wszyscy producenci będą nam wmawiać, że wiedzą lepiej od nas, czego potrzebujemy ?
Czas pokaże…
Dlaczego nikt nie zainteresuje się HTC. Dlaczego wszyscy ciągle podniecają się Apple. O bzdurnym iPhone ciągle się pisze, a takie cacka jak HTC Rhyme przechodzą bez echa ...
Pod tym względem iPhone jest fajny, ale moim zdaniem jest to mocno przereklamowany telefon za zbyt dużą kasę.
Oczywiście że jest przereklamowany. Cała apple jest przereklamowane, ale to właśnie na tym oni zarabiają. =)
To fakt, Apple jest mistrzem marketingu i reklamy i ludzie "łapią" się na iPhona. Chociaż taki Mac Pro to przepotężny sprzęt i jest wart dużych pieniędzy.
A to wszystko zrobił Jobs. I teraz ciągle jest tego procent ;)
Iphone dla zwykłych użytkowników jest przereklamowany, bo większość z nas nie korzysta z pełni funkcji jakie te telefony oferują.
Bardzo fajny wpis.
Na korzyść Apple wpływa jeszcze to, że proste jest programowanie natywne na iOS. Żeby apka była szybka na androidzie trzeba by programować na każdy model tel oddzielnie, co jest praktycznie niewykonalne.
Świetny tekst. Będę tu wracać. Dodaję to miejsce do listy ulubionych blogów reklamowych: http://interesujace-blogi-reklamowe.blogspot.com/. Będzie mi łatwiej tutaj poinownie trafić.
Dokładnie, obecnie soft jabłek bardzo się zmienił, ale nadal zaliczany jest to jednych z najbardziej funkcjonalnych.
Według mnie najlepszy jest obecnie Samusng, co do Apple, to hmm... Po co przepłacać?
Nie ma tam żadnych rewelacji, płacimy głównie za markę...
Witam,
zgadzam się z Laurą. Nie widzę sensu, aby przepłacać dla znaczka...
Inne są równie dobre, jak nawet nie lepsze...
Dokładnie Apple jest dobry i gdyby miał lepszy stosunek jakości do ceny to byłby może i najlepszy ale, że jest drożyzną to wychodzi jak wychodzi osobiście nie wybrałbym Appla
Apple jest za drogi. Gdyby był tańszy, to może bym kupił.
Apple przegina z ceną.
Witamy i zapraszamy do zapoznania się z naszą aplikacją mobilną. :) Seeweb.pl to narzędzie, dzięki któremu łatwo trafiać do celu. A wszystko to dzięki technologii rozszerzonej rzeczywistości. :) Więcej: http://seeweb.pl/ A bardziej obrazowo w filmie: https://vimeo.com/98517485 Pozdrawiamy!
Nie można odmówić im sukcesu iPhona :) ciekawe ile jeszcze lat uda im się na jednym produkcie utrzymywać firmę!